Pewnego dnia Marcin zapytał mnie: "Może byśmy tak wzięli całą hodowlę nad morze?".
Wtedy jeszcze wydało mi się to niemożliwe. Nie dlatego, że mamy za dużo psów aby swobodnie z nimi wszystkimi pójść na spacer, tylko dlatego, że mając na myśli plaża oczyma wyobraźni widzę tylko szybkie sprinty i pogoń za mewami i wszystkim co się rusza a jaka była by to frajda, gdyby chodzić z chartami po plaży na smyczy?
Żadna!
Pewnego dnia Marcin obudził mnie o 2 rano z pomysłem, że jeśli wyjedziemy o 3 rano to w Sobieszewie będziemy z psami o 5 - a więc ominiemy całe tłumy turystów i mamy sporą szansę, aby cała plaża była tylko dla nas :)
Od razu więc zerwaliśmy się z łóżka. Psy tylko jakby czekały na jakąś przygodę bo ochoczo wszystkie wskoczyły do auta. Na miejscu podzieliliśmy je na 3 grupy po około 6-7 psów tak, abyśmy mogli mieć nad nimi lepszą kontrolę.
Jaki był efekt tej wyprawy? Sami zobaczcie!
Psy były bardzo szczęśliwe, że tego lata też mogły "poplażować" ale w swoim własnych, charcim stylu!